#alfabetBeksińskiego
#alfabetBeksińskiego
Przedstawiamy zebrany w całość – a publikowany fragmentami przez cały rok 2019 – #alfabetBeksińskiego!
Największymi źródłami inspiracji w trakcie tworzenia cyklu były wydawnictwa: „Beksińscy. Portret podwójny” Magdaleny Grzebałkowskiej (Wydawnictwo Znak, Kraków 2016), wydane przez Nowohuckie Centrum Kultury katalogi „FOTOGRAFIA”, „MALARSTWO”, „RYSUNEK” z obszernymi wstępami autorstwa Tadeusza Nyczka oraz bardzo bogata w treści wirtualna galeria prowadzona przez Piotra Dmochowskiego – www.dmochowskigallery.net.
Miłego czytania, odkrywania, inspirowania się.
A jak Autosan S.A.
To w tym przedsiębiorstwie, którego współzałożycielem był jego pradziadek Mateusz, Zdzisław Beksiński pracował od 1959 r. do początku lat 70. Zaprojektował 4 autobusy, które „mocno wyprzedzały ówczesną rzeczywistość”. Żaden z nich nie wszedł do seryjnej produkcji. W powszechnej świadomości funkcjonuje natomiast pierwszy logotyp fabryki zaprojektowany przez artystę.
Prototyp autobusu zaprojektowanego przez Beksińskiego
Fotografia ze strony autosan.pl
B jak BEKSIŃSCY
„W Sanoku mieszkało pięć pokoleń Beksińskich. Wszyscy w tym samym domu. Tylko ulica kilka razy zmieniła nazwę. Z Lwowskiej na Jagiellońską (Galicja i II RP), z Adolfa Hitlera (okupacja) na Świerczewskiego (PRL).
Domu Beksińskich już nie ma. Został Wyburzony pod koniec lat siedemdziesiątych XX wieku.
Beksińskich też już nie ma. Zdzisław, ostatni z rodziny, został zamordowany w 2005 roku.”
– Magdalena Grzebałkowska, „Beksińscy. Portret podwójny”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2016
Drzewo genealogiczne Beksińskich
Opracowanie Galerii Zdzisława Beksińskiego w Krakowie
C jak Cola
„Beksiński nie znosił żadnych zmian w swoim życiu. Jednym z tego przejawów było jego odżywianie. Od śmierci żony jadł i pił zawsze to samo: wołowinę w konserwach i sok owocowy lub coca-colę. Toteż kupował tych produktów kilkadziesiąt naraz i odkładał do lodówki lub jednego z pokoi służących mu za skład narzędzi i spiżarnię. Stamtąd wyjmował je przez szereg miesięcy i sam sobie preparował.”
– wspomnienia Piotra Dmochowskiego na www.dmochowskigallery.net
„Bogusław Wiśniewski: (…) Przyjeżdżałem szósta, siódma, podawał colę z lodówki, siadaliśmy w pracowni albo byłej sypialni Beksińskich i rozmawialiśmy. Był powściągliwy jak angielski dżentelmen, czasem się otworzył i powiedział coś o Zosi albo Tomku. Ale granic nie przekraczał. Zdzisław był nieprawdopodobnie młody duchem. To on mnie zarażał nowościami, komputerem. Aparaty cyfrowe kupował za monstrualne pieniądze. Zawsze miał najnowsze modele.”
– wspomnienie Bogusława Wiśniewskiego // Magdalena Grzebałkowska, „Beksińscy. Portret podwójny”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2016
Fotografia ze strony www.dmochowskigallery.net
D jak Dmochowski
Piotr Dmochowski – urodzony w 1942 r. w Warszawie. Od 1964 r. mieszka w Paryżu. Były maitre de conferences Uniwersytetu Paris X i adwokat przy barreau de Paris. Wraz z żoną Anną wieloletni marszand, propagator i kolekcjoner prac Zdzisława Beksińskiego oraz wielu innych artystów.
„… Beksiński był złożonym człowiekiem, żyjącym stale w jakimś lęku. Bał się śmierci, bał się awantur Tomka, później bał się, że w każdej chwili może mu umrzeć żona, no i bał się mnie, że nie zapłacę mu w terminie, że go okradnę z obrazów, że go zadenuncjuję do urzędu skarbowego lub że zbankrutuję, a on pogrąży się razem ze mną. Te lęki pojawiają się w jego listach, choć mniej gwałtownie niż w jego diariuszu. Natomiast w naszych rozmowach one zupełnie znikały. W rozmowie Mistrz był wesoły, dowcipny, błyskotliwy, bez cienia agresji. Ja sam jestem dziś zaskoczony do jakiego stopnia on mnie nienawidził w głębi duszy i nie rozumiem dlaczego zaproponował mi wypalenie fajki pokoju, po latach nieodzywania się do mnie. […] To malarstwo jest mi tak bliskie i tak silnie do mnie przemawia, że moje ewentualne drobne urazy schodzą na daleki plan.”
– Piotr Dmochowski, „Zmagania o Beksińskiego”, Wydawnictwo MD, Warszawa 2016
Obrazy pokazywane w krakowskiej Galerii to prywatna kolekcja Państwa Anny i Piotra Dmochowskich.
Dmochowski i Beksiński przed blokiem przy ul. Sonaty 6 w Warszawie
Fotografia ze strony www.dmochowskigallery.net
E jak EKSPERYMENTY
„[…] artysta użył nie tylko tabletu do rysowania i komputera do przetwarzania gotowych rysunków, ale i kserokopiarki umożliwiającej dalsze kombinacje form. Rysunek poddawany był skomplikowanym obróbkom, podczas których pierwotny kształt ulegał daleko idącym przemianom, przy czym każdy etap przeróbek mógł uzyskać status pracy skończonej.
Beksiński bardzo serio traktował te eksperymenty, ale ludzie także i tu okazali się nieufni.”
– Tadeusz Nyczek, wstęp do katalogu „RYSUNEK”, Nowohuckie Centrum Kultury, Kraków 2016
„Eksperymentuje. Będzie wspominał:
>> Pewne narysowane rzeczy odbijałem na kserokopiarce, potem na odbitce niektóre fragmenty zamalowywałem na biało lub czarno i odbijałem powtórnie itd. Z czasem trzydzieści odbitek doprowadzało do tej pierwszej, która była odbitką ostatnią. To pozwalało na robienie pewnych wariantów. Na przykład były postacie, które miały jakieś wspólne elementy, ale reszta była inna. Powstał cały cykl postaci siedzących i rozmawiających.<<
Rysunki z kopiarki wycenia na dwieście dolarów na sztukę. Czuje się twórcą kreatywnym.
Ale Piotr Dmochowski nie jest nimi zainteresowany. Nie są jego zdaniem wykonane za pomocą szlachetnego narzędzia. Nosem kręcą też inni ewentualnie nabywcy. Jakaś taka sztuka biurowa to jest.
Obrazki wystawia w swojej galerii Tadeusz Nyczek. Beksiński zarabia na nich czterdzieści milionów złotych.”
– Magdalena Grzebałkowska, „Beksińscy. Portret podwójny”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2016
Zdzisław Beksiński, grafika
Reprodukcja ze strony www.dmochowskigallery.net
F jak FOTOGRAFIA
„Mnie bardziej interesowało jak będzie wyglądało zdjęcie niż, czy ta twarz wyraża jakiś problem psychologiczny. Jeśli nawet posługiwałem się nią, zawsze starałem się pokazać to, co jest we mnie, a nie w człowieku, który mi pozował.”
– Z. Beksiński // W. Banach, Foto Beksiński, Olszanica 2011
Zdzisław Beksiński, fotomontaż, lata 50. XX w.
Fotografia z kolekcji Anny i Piotra Dmochowskich – Galeria Zdzisława Beksińskiego w Krakowie
G jak GALERIA
Kilka ciekawostek o naszej Galerii:
7 października 2016 r. – otwarcie
200 m^2 – to powierzchnia Galerii!
35.56 minut – to długość towarzyszącej zwiedzającym Galerią kompozycji muzycznej Armanda Amara „W hołdzie Mistrzowi Beksińskiemu”
50 – tyle obrazów możecie zobaczyć na stałej wystawie, kolekcję rysunków i fotografii Mistrza udostępniamy zwiedzającym okazjonalnie
Wnętrze krakowskiej Galerii
Źródło fotografii – Galeria Zdzisława Beksińskiego w Krakowie
H jak HISTORIE filmowe
Żeby jeszcze lepiej poznać świat Mistrza koniecznie zobaczcie archiwalne materiały filmowe!
Bogaty zbiór historii filmowych: wideo-dzienniki Beksińskiego, fragmenty filmów dokumentalnych:
http://beksinski.dmochowskigallery.net/filmoteka.php…
Ilustracja ze strony www.dmochowskigallery.net
I jak INŻYNIER
W latach 1947-52 Beksiński studiował na Wydziale Architektury (wtedy przynależącego do Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie, obecnie Politechnika Krakowska im. Tadeusza Kościuszki).
31 maja 1952 r. uzyskał tytuł inżyniera architekta i magistra nauk technicznych.
Dyplom ukończenia studiów magisterskich
Fotografia ze strony www.muzeum.sanok.pl
J jak JAGIELLOŃSKA
Przy obecnej ul. Jagiellońskiej w Sanoku mieścił się dom rodzinny Beksińskich – miejsce pierwszych prób twórczych, pierwsza pracownia rzeźby, malarstwa i rysunku oraz przestrzeń inspirująca do tworzenia czarno-białych fotografii.
„Późną wiosną 1958 roku pracownia Beksińskiego nadal mieści się w piwnicy. Obawy Zosi okazały się słuszne. Przewód kominowy ma odwrotny cug i piec w suterenie, zamiast grzać, dymi, a z powodu wilgoci i zimna spleśniały rysunki i grafiki Zdzisława”
– Magdalena Grzebałkowska, „Beksińscy. Portret podwójny”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2016
Podwórze domu rodzinnego Beksińskich – lata 60. XX w.
Fotografia ze strony www.muzeum.sanok.pl
K jak KOMPUTERY
„Już w 1986 roku pisze do swojego marszanda podniecony jak dziecko przed Gwiazdką, że w ciągu trzech lat na świecie ma się pojawić komputer do malowania i rysowania: „Rysować się będzie wprost na płaskim ekranie, będzie można całe fragmenty rysunku wrzucać jednym naciśnięciem guzika do pamięci, zerować ten fragment ekranu i wykonywać alternatywną wersję, po czym porównać wersję wyzerowaną. (…) Podobno w przyszłości ma też dojść do tego kolor!!”.
[…]
Kiedy w marcu 1992 roku wybiera się do sklepu po komputer, skaner i drukarkę – ma już wiedzę równą informatykom. Od kilku lat przygotowywał się do zakupu. Przeczytał każdy katalog i folder na temat komputerów. Wychodzi z macintoshem classic zwanym „lodówką”. Za wszystko płaci czterdzieści tysięcy dolarów.
[…]
Grafiką komputerową Zdzisław Beksiński zajmie się dopiero po pięciu latach.”
– Magdalena Grzebałkowska, „Beksińscy. Portret podwójny”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2016
Zdzisław w pracowni
Fotografia ze strony www.dmochowskigallery.net
L jak LISTY
„Warszawa 7.6.83.
Szanowny Panie Doktorze!
Proszę wybaczyć, że piszę na maszynie, ale moje pismo jest tak nieczytelne, iż miałbym sam trudności z odczytaniem tego, co napisałem. […]” – tak Beksiński rozpoczął swój pierwszy list do Piotra Dmochowskiego (odpowiedź), z którym (z przerwami) prowadził korespondencję tradycyjną i elektroniczną aż do 2005 r.
Setki wymienionych listów i wiadomości zostały opublikowane już po śmierci malarza. Znajdują się w nich nie tylko negocjacje biznesowe (dotyczące sprzedaży obrazów, pośrednictwa), ale także opisy życia codziennego, wizji, dziennika prowadzonego przez Beksińskiego czy też krytyka innych twórców.
Ostatnie wydawnictwo:
„Beksiński – Dmochowski. Listy 1999 – 2003”, wydawnictwo MD 2017
Fragment listu Dmochowskiego do artysty
Ilustracja ze strony www.dmochowskigallery.net
M jak MALARSTWO
„Z wszystkich trzech aktywności artystycznych, jakie uprawiał, malarstwem zajął się najpóźniej, kiedy praktycznie porzucił pierwszą fascynację – fotografię. Owszem, próbował i wcześniej malować, głównie temperami na papierze bądź tekturze. Prawie wszystkie te niewydarzone, jak potem stwierdzi, smarowidła spalił przed wyprowadzką z Sanoka do Warszawy w 1977 roku.
Był rok 1958, kiedy rozpoczął tworzenie czegoś, co przyjęło się określać jako obrazy-reliefy. Były to ciężkie, spore przedmioty rzadziej malowane, a częściej konstruowane: z elementów drewnianych, metalowych, gipsowych. Właściwie abstrakcyjne, przypominały bardziej dzieła ślusarza, kowala i rzeźbiarza n\w jednej osobie. Ponieważ w modę – po okresie socrealizmu – wchodziła wtedy w Polsce awangarda, reliefy Beksińskiego wzbudziły powszechny aplauz. W dodatku przed chwilą zaliczono go do najciekawszych awangardowych fotografików. Pierwsza etykietka była gotowa: oto narodził się młody, zdolny przedstawiciel sztuki nowoczesnej.
Jakie było zdziwienie widzów i krytyków, kiedy na wystawie w samym centrum Warszawy, w grudniu 1972 roku, zobaczyli zupełnie innego Beksińskiego. To co wtedy pokazał sam nazwał „malarstwem metafizycznym”. Po pierwsze, było to już „prawdziwe” malarstwo, kilkadziesiąt obrazów olejnych; po drugie, nie miało z awangardą nic wspólnego. Przeciwnie, były to szokujące wizje z pograniczna snów, majaków, obsesji i wyobraźni.”
– Tadeusz Nyczek, wstęp do katalogu „MALARSTWO”, Nowohuckie Centrum Kultury, Kraków 2016
Płyta pilśniowa przygotowana do malowania
Fotografia ze strony www.dmochowskigallery.net
N jak NIEZWYKŁY/NORMALNY
„Wyraźnie widać, że artysta dba przede wszystkim o jakość i ▪N I E Z W Y K Ł O Ś Ć▪ formy plastycznej oraz zaskakujące mieszanie znaczeń. Zdjęcia są precyzyjnie ustawiane, specjalnie oświetlane, potem poddawane wielorakim obróbkom technicznym w pracowni. Wszystkie są nieodmiennie czarno-białe, co jeszcze potęguje wrażenie niezwykłości., podbija kontrasty, ujawnia dziwne faktury płaskiej przecież powierzchni. Owszem spotkamy ▪„N O R M A L N E”▪ portrety czy autoportrety. „Normalny” wydaje się akt pochylonej kobiety odwróconej plecami, gdzie główną rolę gra łukowaty grzebień kręgosłupa. Fragment ulicy w ostrym świetle zimowego dnia. Ale nawet te pozornie zwykłe fotografie sprawiają wrażenie starannie wyreżyserowanych. Żadnej spontaniczności w naciskaniu migawki, żadnego przypadku.”
– Tadeusz Nyczek, wstęp do katalogu „FOTOGRAFIA”, Nowohuckie Centrum Kultury, Kraków 2016
Zdzisław Beksiński, lata 50. XX w.
Fotografia z kolekcji Anny i Piotra Dmochowskich – Galeria Zdzisława Beksińskiego w Krakowie
O jak OKULARY
Duże i charakterystyczne. Mistrz, który był krótkowidzem, praktycznie się z nimi nie rozstawał.
Zdzisław Beksiński
Fotografia ze strony www.dmochowskigallery.net
P jak PŁYTY
„Płyty gramofonowe – jedyna rzecz, której Zdzisław Beksiński pożąda z Zachodu. (…) Ponieważ gramofon laserowy przywiezie kolega z Niemiec, Zdzisław Beksiński prosi o dostawę płyt z Paryża. Mają to być między innymi: 1. Schubert, 4 + 5 symfonia (Marriner), 2. Bruckner, 3 symfonia (Karajan), 3. Holst, Planety (Karajan), 4. Mozart, Grosse Messe c-moll (Karajan), 5. Szostakowicz, 10 symfonia (Karajan), 6. Wieniawski, 2 koncert skrzypcowy, 7. Saint-Saens, 3 koncert skrzypcowy.”
– Magdalena Grzebałkowska, „Beksińscy. Portret podwójny”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2016
Zdzisław przy odbiorniku
Fotografia z wydawnictwa Magdalena Grzebałkowska, „Beksińscy. Portret podwójny”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2016, str. 1676
R jak RYSUNEK
„Nawet kiedy został słynnym malarzem, którego obrazy w latach 70. i 80. niemal wszystkie znikały z wystaw, nabywane za solenne jak na owe czasy kwoty, nie przestał rysować. Owszem, bywały okresy intensywniejszego i mniej intensywnego tworzenia na papierze. Zmieniał także techniki i style rysowania. Z wszystkich swoich artystycznych aktywności własnie w rysunku zademonstrował najszerszą skalę możliwości.”
– Tadeusz Nyczek, wstęp do katalogu „RYSUNEK”, Nowohuckie Centrum Kultury, Kraków 2016
Zdzisław Beksiński, kredka i grafika
Rysunek z kolekcji Anny i Piotra Dmochowskich – Galeria Zdzisława Beksińskiego w Krakowie
S jak SANOK
Rodzinne miasto Beksińskiego. Pradziadek Zdzisława – Mateusz – przybył do miasta w latach 40. XIX wieku i założył Zakłady Kotlarskie, które dały początek późniejszej fabryce wagonów i autobusów Autosan. To tutaj, 24 lutego 1929 r., urodził się Zdzisław.
Beksińscy zdecydowali się opuścić Sanok latem 1977 roku, po decyzji władz miasta o rozbiórce rodzinnego domu Beksińskich przy ulicy Jagiellońskiej. Twórca od 1976 organizował nowe miejsce pracy w Warszawie, a po roku wraz z żoną i synem przeniósł się do stolicy, do mieszkania w bloku przy ulicy Sonaty na Służewie. Tam spędził resztę życia.
Obecnie w Muzeum Historycznym w Sanoku mieści się największa w Polsce stała wystawa twórczości Mistrza – w testamencie Zdzisław przekazał Muzeum cały swój majątek.
Zdzisław Beksiński, Sanok, lata 50. XX w.
Fotografia z kolekcji Anny i Piotra Dmochowskich – Galeria Zdzisława Beksińskiego w Krakowie
T jak TOMEK
„Jeśli ojciec kocha muzykę, syn kocha ją po dwakroć.
Jeśli ojciec chce mieć dużo płyt, syn pożąda ich dwa razy więcej.
Jeśli ojciec nie potrafi bez muzyki malować, syn nie umie bez niej żyć.”
– Magdalena Grzebałkowska, „Beksińscy. Portret podwójny”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2016
Tomasz Sylwester Beksiński (ur. 26 listopada 1958 w Sanoku, zm. 24 grudnia 1999 w Warszawie, syn Zdzisława i Zofii Beksińskich) – dziennikarz muzyczny, prezenter radiowy, tłumacz języka angielskiego. Współpracował z licznymi magazynami z branży muzycznej oraz stacjami radiowymi. Miano kultowej uzyskała jego autorska audycja w Trójka – Program 3 Polskiego Radia – „Trójka pod księżycem”. W magazynie Tylko Rock prowadził stałą rubrykę z felietonami pod tytułem „Opowieści z Krypty”. Karierę tłumacza języka angielskiego rozpoczął od amatorskich pokazów filmów, a w późniejszych latach stworzył przekłady do takich filmów jak: Milczenie owiec, Dzikość serca, Robin Hood – książę złodziei, Czas apokalipsy, Szklana pułapka, a także wszystkie ówczesne filmy o Jamesie Bondzie. Tłumaczył także teksty piosenek takich zespołów jak The Cure, Genesis, Marillion, Iron Maiden, Pink Floyd, The Doors, Ultravox, Joy Division, Depeche Mode.
„Tomek przegrywa, kopiuje, składa.”
Fotografia z wydawnictwa – Magdalena Grzebałkowska, „Beksińscy. Portret podwójny”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2016, str. 221
U jak UL. SONATY 6 w Warszawie
Latem 1977 r., po wydaniu decyzji o rozbiórce domu w którym od wielu pokoleń Beksińscy mieszkali w Sanoku, rodzina przeniosła się na warszawski Służewiec. Zdzisław przygotowywał nowe mieszkanie wraz z pracownią do przeprowadzki już od 1976 r.
Mural na bloku przy ul. Sonaty 6
Źródło fotografii: http://wiadomosci.gazeta.pl/…/56,114883,20769454,Mroczna_ro… [dostęp 23.10.2019, AGENCJA GAZETA]
W jak WYSTAWY
„Wystaw stara się unikać. Odmawia uczestnictwa, zniechęca do ekspozycji. Jeśli już jednak się na nie zgadza (w 1967 roku wystawia w Warszawie, Rzeszowie, Lublinie, w 1968 w Poznaniu i Łodzi), stanowczo wymiguje się od udziału w wernisażach. Wysyła dokładne instrukcje wieszania swoich prac, co czasem i tak kończy się źle. Rysunki wracają poniszczone, przyklejone gumą arabską 'na zawsze’ do kartonów albo płyt pilśniowych. Specjalne skrzynie do transportu, które Zdzisław buduje, giną, a prace w nieodpowiednich opakowaniach mokną i się gniotą. W ostateczności więc artysta jeździ przygotowywać wystawę i przed jej rozpoczęciem wraca do domu.”
– Magdalena Grzebałkowska, „Beksińscy. Portret podwójny”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2016
Otwarcie Galerii Zdzisława Beksińskiego w Krakowie – październik 2016
fot. Adam Gryczyński
X jak XERO
„W maju 1990 roku Zdzisław pisze do Piotra Dmochowskiego:
>Trochę życie skomplikowało mi nabywanie kserokopiarki, o czym Ci już mówiłem poprzednio. Przez dziesięciolecia było to niewykonalne, bo od kserokopiarek mógł zawalić się socjalizm i ilość potrzebnych zezwoleń (w tym od służby bezpieczeństwa) praktycznie uniemożliwiała nabycie tego sprzętu osobie prywatnej, wiem, bo próbowałem się z tym przebić jeszcze w 1977 roku! Teraz, gdy socjalizm zawalił się nareszcie w sposób, jak mniemam, definitywny, pierwszym mym zamiarem było nabycie kopiarki.<
*
I kupuje. Canona np-1010. Ale zaraz sprzedaje Jerzemu Żurkowi, bo kopiarka powiększa tylko do formatu A4, a to za mało na potrzeby artysty. I kupuje sobie nową – canona np-1212. Nazywa ją sarkofagiem, buduje dla niej specjalny stół, który zajmuje resztę podłogi między stołem a segmentem, i złości się, bo wciśnięto mu sprzęt używany, gwarantując, że jest nowy. W dodatku sarkofag tak rozgrzewa papier, że wychodzi z niej pomarszczony i powyciągany. Dostawcy kopiarek zobowiązują się wymienić wadliwy sprzęt na nowy.
Nici z tego. Nowa kserokopiarka tak samo marszczy papier jak poprzednia. Zdzisław Beksiński dekatyzuje więc papier, susząc go przed kopiowaniem w piekarniku i suszarką do włosów. Wywołuje przy tym niemal mały pożar w pracowni. Prostsze okazuje się zamówienie z Niemiec papieru odpornego na gorąco. Zdzisław kupuje od razu czterysta kilogramów.
Na wszelki wypadek jednak dokupuje też ten model kopiarki, który wcześniej sprzedał Żurkowi.”
– Magdalena Grzebałkowska, „Beksińscy. Portret podwójny”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2016
Kopiarki w pracowni Beksińskiego
Fotografia ze strony www.dmochowskigallery.net
Y jak YN
„Wiesław Banach:
Zdzisław Beksiński nie nadawał obrazom tytułów. Ale jakoś je trzeba było odróżniać, bo ludzie inaczej opisywali prace niż on i wynikały nieporozumienia. Ktoś mówił – obraz z architekturą. Ale jaki, który? Najprościej byłoby nadawać obrazom numery 1, 2, 3, 4 i tak dalej. Malarz bał się jednak fiskusa, który łatwo mógłby wykryć, że sprzedał więcej obrazów niż zapłacił podatku. Więc wymyślił sobie piramidkę z liter ustawionych trochę przypadkowo i nie dało się dzięki temu wyliczyć, ile obrazów sprzedał, a ile zostało w pracowni.
Beksiński do Dmochowskiego:
Poza tym począwszy od obrazów, które maluję, po 23 lutym nie będę już stawiać daty przy podpisie, zaś numer kolejny będzie zakodowany dwoma literami, niezależnie od ilości cyfr, wg specjalnej tabeli, której kopię Panu dostarczę, a która umożliwia ponumerowanie 456 obrazów, a więc chyba wszystkiego, co namaluję.”
– Magdalena Grzebałkowska, „Beksińscy. Portret podwójny”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2016
YN / olej, 1986
Obraz z kolekcji Anny i Piotra Dmochowskich – Galeria Zdzisława Beksińskiego w Krakowie
Z jak ZOSIA
„Nie mogę przestać myśleć o Zofii. Trudno ją uchwycić, zrozumieć. Nigdy nie pojechała na wakacje. Nie była za granicą. Nie zobaczyła morza. Przez długi czas utrzymywała męża. Zrobiła prawo jazdy tylko po to, żeby zostać jego kierowcą. Do sklepu, do rodziny, na spacer, nawet do przyjaciółek – zawsze ze Zdzisławem.
Ludzie, kiedy próbują ją opisać, obdarowują mnie nieprzydatnymi przymiotnikami: piękna, spokojna, cicha, miła, dobra, cierpliwa.
[…]
Zosia jest główną modelką Zdzisława. Pozwala zrobić z sobą wszystko, co wymyśli mąż.
Zofia – baleron owinięty sznurkiem.
Zofia – napięte ciało w kostiumie kąpielowym położone na torach.
Zofia – krzyczące usta.
Zofia – nagi korpus, fragment piersi, podbródka, ud.
Zofia – twarz zaklejona na biało.
Zofia – amerykańska pin-up girl w słomkowym kapeluszu.
Zofia – obandażowana głowa.”
– Magdalena Grzebałkowska, „Beksińscy. Portret podwójny”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2016
Zofia Beksińska (z domu Stankiewicz) – 1928-1998, romanistka, żona i muza Zdzisława Beksińskiego.
Zosia w obiektywie Zdzisława, Sanok, lata 50. XX w.
Fotografia z kolekcji Anny i Piotra Dmochowskich – Galeria Zdzisława Beksińskiego w Krakowie
———————————————————————————-
Opracowanie – Aleksandra Tarczydło / Nowohuckie Centrum Kultury