Ciało w równowadze, ciało w przemianie. Recenzja spektaklu „ReBalance” Marii Pastwy

PREMIERA: REBALANCE
Kolektyw Otwartej Kreacji 
21.05.2022r., studio KCC

Maria Pastwa

Ciało w równowadze, ciało w przemianie. Recenzja spektaklu „ReBalance”

Gdzie szukać punktu idealnej równowagi? Kiedy krok przechodzi w skok, a kiedy skok staje się  upadkiem? Czy zatrzymanie zawsze oznacza bezruch? Taniec może być niekończącym się pytaniem – poruszenie ciała nie daje się nigdy zamknąć w jednym obrazie, w jednym słowie. Spektakl  „ReBalance” to choreograficzny kolaż, w którym przeplatają się różne stany skupienia i żywioły ruchu. Trwanie w przepływie, otwartość na zmianę. Balansowanie na granicy.

„ReBalance” jest pierwszym dziełem nowopowstałego Kolektywu Otwartej Kreacji (KOK), który tworzą tancerki działające wcześniej w grupie tańca współczesnego Agitatus. Razem z założycielką Agitatusa, Moniką Godek, postanowiły rozwinąć własny projekt artystyczny. Kolektyw opiera się na idei poszukiwania i eksperymentu, co widać w całej strukturze spektaklu. W choreografii „ReBalance” harmonia wyłania się jako wynik ciągłych prób, dekonstrukcji i reorganizacji, a porządek jest tylko kolejnym wcieleniem twórczego chaosu. Tytułowy balans powstaje w procesie wytracania i odzyskiwania równowagi, która za każdym razem okazuje się innym stanem umysłu i ciała. Kolejne formy – pozycje, frazy taneczne, układy w przestrzeni – budują się i rozpadają na oczach widza. Nie jest to jednak czysta gra przypadku. Tancerki świadomie eksplorują możliwości ruchu, wykorzystując prawa fizyki jako narzędzia kompozycyjne. Zabawa z dynamiką i ciężarem odsłania wielość znaczeń zawartych w tańcu.

Choreografia jest więc bardzo przemyślana. Dramaturgia spektaklu w dużej mierze opiera się na działaniach grupowych. Tańczące poruszają się synchronicznie, potem rozchodzą się i wymieniają miejscami, aby ponownie złączyć się w ruchu. Czasem jedna dla drugiej staje się zwierciadłem, czasem pojawia się między nimi kontrast. Trudno nie zauważyć, że zespół ma za sobą lata wspólnej praktyki. Ciała tancerek komunikują się na odległość, doskonale wyczuwając się nawzajem przez zbiorowy zmysł kinestetyczny. Każda z nich ma swoją własną jakość ruchu i własny rytm oddechu, razem jednak tworzą organiczną całość. KOK nie jest grupą zinstytucjonalizowaną – zawodowym teatrem tańca – i być może właśnie dlatego tancerki zachowują swój indywidualny charakter na scenie. Kiedy tańczą wspólnie, osiągając równe tempo i moc grupowej ekspresji, ich ciała pozostają w zróżnicowanej relacji – mówią w odrobinę innych językach. Nie jest to ujednolicony chór ruchowy, a raczej harmonijne współbrzmienie, w którym zaznacza się obecność każdej z tańczących.

Połączenie we wspólnej energii jest podstawą balansu. Już pierwsza scena spektaklu buduje kolektywną siłę przez medytacyjny ruch, prawdopodobnie inspirowany praktyką tai chi. Na początku jedna tancerka przez dłuższy czas porusza się powoli i płynnie, roztaczając wokół siebie aurę skupienia. Chociaż występuje solo, widownia po chwili staje się częścią jej tańca, jednocząc się z nią w przepływie uwagi. Wkrótce dołączają inne tancerki, razem poszukując równowagi ciała i ducha. W ten sposób uzyskują energetyczną więź, która utrzymuje się przez cały spektakl, nawet w momentach rozpadu czy wzajemnego oddalenia.

Jest to odczuwalne zwłaszcza w scenie grupowego kontaktu, kiedy tancerki poruszają się do dźwięków styropianowej pufy, na której przewraca się jedna z nich. Zestrojone przez dotyk, zmieniają kształt wspólnej konstrukcji – ich ciała przelewają się jak cząsteczki wody w naczyniu. Reagują na siebie nawzajem w sposób instynktowny, być może dlatego, że zmysł wzroku wycofuje się na rzecz bardziej zwierzęcego zmysłu słuchu. Czujność współgra z czułością – każde poruszenie w grupie musi być świadome i delikatne, tak by nie zaburzyć cielesnej integracji. Tancerki wiedzą, że w sytuacji grupowej najmniejsze drgnienie ciała może wywołać wpływ na cały układ i znacząco zmienić przebieg ruchu.

Przywodzi to na myśl skojarzenie z wodą, ale także z powietrzem – są to dwa żywioły bardzo silnie obecne w choreografii „ReBalance”. Fluktuacje wody i powietrza potrafią być niezwykle subtelne, ale też zaskakujące. Spokojne falowanie nieoczekiwanie zmienia się w sztorm, łagodny powiew wiatru nagle osiąga zawrotne prędkości. W spektaklu również następuje niespodziewane przełamanie dotychczasowej struktury, kiedy tancerki puszczają kontrolę i wyskakują poza balans. Przy energicznej muzyce testują swobode upadki na pufy – gdy ciało nie musi chronić się przed spotkaniem z podłogą, można pozwolić sobie na beztroski lot. Efekt? Przypływ siły witalnej i móstwo radości. Żywiołowy nastrój rozlewa się także na publiczność, na chwilę wytrącając widzów z koncentracji.

Zaraz potem jednak sytuacja na scenie odzyskuje punkt ciężkości. Jedna z tancerek zwalnia i opanowuje ruch, ściągając na siebie wszystkie spojrzenia z widowni – staje się niemal nieruchomym centrum, wokół którego szaleje burza. Dołączają do niej stopniowo pozostałe tancerki, przywiedzione pragnieniem stabilności i ciszy. Wahadło energetyczne wychyla się w drugą stronę – spokój równoważy zamęt. Uniesienia ciała gruntują się, ukorzeniają. I oto dochodzi trzeci żywioł związany z balansem: ziemia. W trakcie performansu tańczące eksperymentują dużo z grawitacją. Siła ciężkości pozwala upaść i odbić się od podłogi, ale pomaga też osiągnąć pewność i stałość ruchu, kiedy ciało stoi mocno na nogach.

„ReBalance” to spektakl, w którym współistnieją rozmaite, czasem skrajnie odmienne aspekty tańca – fizyczne, a zarazem psychologiczne. Różne wcielenia energii kinetycznej mają bowiem swoje odpowiedniki w sferze duchowej. Można oglądać choreografię KOK-u jako studium poruszającego się ciała, jego relacji do innych ciał i przestrzeni. Można też spróbować odczytać ruch w „ReBalance” jako taniec umysłu i serca – pełne pasji wykonanie tancerek na pewno zostawia miejsce na taką interpretację.

Fot. Beatrycze Bem