OGÓREK, ROBAKI I FUTRO, CZYLI O 11. EDYCJI KONKURSU CHOREOGRAFICZNEGO – Agnieszka Stańczak o konkursie choreograficznym – warsztaty grupy krytycznej

Warsztaty grupy krytycznej w ramach 2. Edycji KRAKOWSKIEGO FESTIWALU TAŃCA 2022
11. edycja konkursu choreograficznego 3…2…1…TANIEC!
5.08.2022r., Scena NCK

OGÓREK, ROBAKI I FUTRO, CZYLI O 11. EDYCJI KONKURSU CHOREOGRAFICZNEGO
Agnieszka Stańczak

Będę z Państwem szczera – jestem choreograficznym laikiem. Cała moja wiedza o tańcu pochodzi z licealnych lekcji tańca, kilku spektakli teatralnych i pięciu dni warsztatów krytyki. Lubię jednak mienić się osobą wrażliwą, a czym jest choreografia, jeśli nie próbą – z lepszym lub gorszym skutkiem, wydobycia tej wrażliwości? Uzbrojona w tak niewiele – z dodatkiem cienia ekscytacji po przeczytaniu programu konkursu, który robił naprawdę wielkie wrażenie – wybrałam się na 11. edycję konkursu choreograficznego „3…2…1…TANIEC!”.

Dwanaście krótkich spektakli, jedno trio, trzy duety i osiem solówek, trzech jurorów, niepełna widownia i siedem nagród. Od kontrowersyjnych, poprzez absurdalne, po nużące – podczas opisywania różnorodności tworów, jak i opinii na ich temat, nasuwa mi się określenie ‘celebracji człowieczeństwa’. Niczym niemej próby udowodnienia nam, że w każdym społeczeństwie – nieważne jak małym, odmienność może istnieć i może być akceptowaną.

Konkurs otworzył Piotr Tokarski, wykonując „W relacji z konfliktem” w choreografii Moniki Błaszczak. Przypominał akrobatę, który swoim trapezem nazwał scenę. Jego ciało raz po raz opada i podnosi się z ziemi, raz po raz poddając się i walcząc z przyciąganiem ziemskim. Widowisko to znalazło się u mnie w kategorii: tak artystyczne, że aż nudne. Kolejnym jest „Posiadanie” Niny Jóźwiak, które rzekomo opowiada o chciwości, o zaślepieniu potrzebą posiadania i o stałym nienasyceniu. Ogromne wrażenie sprawia dynamizm całego spektaklu – szybkie i lekkie ruchy współistnieją tu, na zmianę ustępując sobie miejsca. W ostatnich sekundach z głośników dochodzi krakanie, jakby drapieżnych ptaków okrążających swoją ofiarę. Ostatnim tego rodzaju spektaklem jest „Something is melting, something not (yet)” Emilii Biskupik, które zostało docenione przez jurora – Konrada Kurowskiego.

Wielu nie umie docenić trudu napisania dobrej komedii, zwłaszcza jeśli taka ma zostać przedstawiona jedynie ciałem, a nie słowem. Mieliśmy tu do czynienia z dwoma pracami komicznymi, obydwiema docenionymi przez Katarzynę Pastuszak. „Porozmawiajmy o nas” (choreografia i wykonanie: Kacper Klimczak, Sara Kozłowska, Dawid Marzec) zaczyna się najzwyczajniej – od postaci siedzących na kanapie. Trójka tancerzy raz w zgodzie, raz w kłótni, raz w namiętności toczy metaforyczną bitwę o kanapę (a może o uznanie innych), raz po raz zmuszając publikę do śmiechu. Kolejnym podobnego typu spektaklem jest krótkie „Vigilance” w wykonaniu i choreografii Benedykta Króla, który zdobył za to dzieło trzy nagrody – w tym publiczności. Gdybym miała opisać to widowisko, nie opisałabym go w ogóle. Artysta spędza większość czasu na podłodze, będąc na wyciągnięcie ręki od widowni pierwszego rzędu. My, widzowie rzędów od trzeciego w górę, mieliśmy się dowiedzieć, co miało miejsce na scenie, z relacji innych, co większość streściłaby słowami „był ogórkiem”, cokolwiek miałoby to znaczyć.

Oprócz komedii mieliśmy również okazję zobaczyć dzieła przerażające. Pierwszym z nich była „Noc Walpurgi” Marii Pieńkus, która przywodziła mi na myśl dwa obrazy – obraz narodzin demona lub wypędzenia jednego z nich. Tancerka budzi się, niczym demon turlając się po scenie, a im dłużej na niej jest, tym mniej jej twarzy widać, tym mniej ludzka się zdaje. Innym tego typu spektaklem była „Forezja”. W ciemności wyłaniają się dwie, białe bezpłciowe postaci – ślepe robaki próbujące się odnaleźć, zbliżyć, spełnić swoją powinność w kręgu życia. (Co ciekawe, opis spektaklu jest słowo w słowo przepisanym z Wikipedii wyjaśnieniem terminu „forezja”.) Ostatnim nieco przerażającym widowiskiem, które z tej trójki wzbudziło we mnie największy zachwyt, jest „Terytorium” – walka z futrem. A czym jest to futro? Strefą komfortu, strefą bezpieczeństwa. A co się dzieje z człowiekiem poza nią? Zupełnie jak tancerki na scenie staje się zwierzyną, nagą, chodzącą na czterech kończynach, nieumiejętnie próbująca przetrwać w okrutnym świecie poza.

„Przebudzenie?” i „Niestrojenie” nazywam niemymi, bynajmniej nie dlatego że nie pojawiają się żadne słowa, bo jak wiemy w spektaklach choreograficznych słowa często jawią się jako zbędne, ale przez wzgląd na brak muzyki. Dźwięk tutaj to głośne oddechy, szelesty ubrań i ciał ocierających się o ziemię lub o siebie nawzajem. Warto tu nadmienić, że zabieg ten wydał się wyjątkowo oczarować Izabelę Chlewińską. Oba spektakle przedstawiają próby – pierwszy próbę przezwyciężenia siebie, drugi próbę zestrojenia się z otoczeniem. W „Przebudzeniu?” (choreografia i wykonanie: Agata Dulęba) tancerka zdaje się owładnięta maniakalną chęcią odnalezienia czegoś – może siebie, targa się po scenie, ciężko oddycha, walczy z niewidzialnym wrogiem, który wydaje się nie istnieć poza jej umysłem. Odwrotna sytuacja zachodzi w „Niestrojeniu” w choreografii Elizy Hołubowskiej, gdzie ‘ja’ przestaje istnieć, zastąpione – ponownie maniakalną, chęcią przynależenia do czegoś. Tancerze, na początku tańcząc do własnej – jakby słyszanej tylko dla nich, muzyki, trafiają na siebie i im dłużej są razem, tym bardziej nikną. Na zmianę to walczą, próbują się okiełznać, to godzą się, tylko po to, by rozpocząć sekwencję od nowa, aż w końcu światła gasną. Koniec? Jakie było zakończenie? Nie wiadomo.

Nie sposób mi nie uznać kunsztu Joanny Brodniak w „untold manifesto” i „Przepływu” Igi Szczepańskiej, obu w pewien sposób będących zupełnymi przeciwieństwami minimalizmu „niemych” spektakli. „untold manifesto” jest współpracą muzyki, męskiego głosu dochodzącego z offu i samej tancerki, która zdaje się marionetką w ustach mówiącego i zarazem jego towarzyszką w zbrodni. Jest to wyraz wzburzenia wobec tego, co dzieje się wokół nas, we współczesnym świecie, świecie, który zapomniał, skąd przyszedł, i nie wie, dokąd zmierza. „Przepływ” jest zaś obserwacją – próbą udokumentowania tego, co dzieje się z ciałem, kiedy spotyka się ono z wodą. To częściowo improwizowane dzieło zostało stworzone poprzez współpracę dwóch umysłów – samej choreografki oraz muzyka Franka Skorupy. Zabierają oni nas w podróż – w rejs, kiedy to raz po raz pozwalamy sobie albo to zanurzać się w wody oceanu, albo nieść się na jego falach.

Jak opisać to, co widziałam? Najlepiej byłoby odnieść się do samej idei tegorocznego Krakowskiego Festiwalu Tańca – tańca w pojęciu nieskończoności. Bo tym właśnie to wydarzenie było. Nieskończonością ruchów, nieskończonością sposobów ułożenia ciał, próbą opisu nieskończoności samego ciała i jego możliwości. Ideą przedstawienia czegoś nieuchwytnego, niematerialnego, w czymś uchwytnym, namacalnym.

WYKAZ PRAC PREZENTOWANYCH 5.08.2022 W RAMACH 11. EDYCJI KONKURSU CHOREOGRAFICZNEGO „3…2…1…TANIEC!” NA SCENIE NCK

1. W relacji z konfliktem – choreografia: Monika Błaszczak, wykonanie: Piotr Tokarski

2. untold manifesto – choreografia, wykonanie: Joanna Brodniak

3. Noc Walpurgi – choreografia, wykonanie: Maria Pieńkus

4. Forezja – choreografia, wykonanie: Julia Lewandowska, Łukasz Szleszyński

5. Przebudzenie? – choreografia, wykonanie: Agata Dulęba

6. Posiadanie – choreografia, wykonanie: Nina Jóźwiak

7. Porozmawiajmy o nas –choreografia, wykonanie: Kacper Klimczak, Sara Kozłowska, Dawid Marzec

8. Przepływ –choreografia, wykonanie: Iga Szczepańska, muzyka na żywo: Franek Skorupa

9. Terytorium/Territory – choreografia: Anna Piotrowska, wykonanie: Joanna Brodniak, Katarzyna Zioło

10. Something is melting, something not (yet) – choreografia, wykonanie: Emilia Biskupik

11. Niestrojenie / Untuned – choreografia: Eliza Hołubowska, wykonanie: Ewelina Tołyż-Huczyńska,      Bartosz Wilniewicz

12. Vigilance – choreografia, wykonanie: Benedykt Król