Paulin Wojtyna

Paulin Wojtyna

 

wystawa przeglądowa

26-11-2013 / 26-12-2013

Budynek B (foyer).

wernisaż wystawy przeglądowej twórczości artysty z okazji 100-lecia urodzin

Wystawa retrospektywna rzeźby i malarstwa, jest jedną z trzech wystaw zorganizowanych z okazji Jubileuszu Artysty. Dwie pozostałe ekspozycje powstaną w Akademii Sztuk Pięknych oraz w galerii Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie 15 listopada br.

Paulin Wojtyna urodził się w 1913 roku w Korniaktowie koło Łańcuta.
Świadectwo dojrzałości otrzymał w Gimnazjum Klasycznym w Jarosławiu w 1933 roku. W latach 1938-1939 był słuchaczem Wiejskiego Uniwersytetu Ludowego w Gaci Przeworskiej.
Od września 1941 do lutego 1943 studiował w Szkole Przemysłu Artystycznego w Krakowie (Kunstgewerbeschule), zakonspirowanej Akademii Sztuk Pięknych.
W okresie okupacji brał udział w ruchu oporu w szeregach Batalionów Chłopskich. Po wojnie rozpoczął studia rzeźbiarskie i konserwatorskie w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Krakowie, dyplom uzyskał w 1951 roku.
Bezpośrednio po studiach rozpoczął pracę pedagogiczną w krakowskiej ASP, gdzie uczył rzeźby do przejścia na emeryturę w 1978 roku.
Równolegle wykazywał dużą aktywność twórczą realizując rzeźby w różnych materiałach, uprawiając malarstwo i rysunek oraz biorąc udział w licznych wystawach.
Zajmował się również konserwacją architektonicznej rzeźby kamiennej na terenie Małopolski. Mieszka i tworzy w Nowej Hucie.

Paulin Wojtyna jest rzeźbiarzem tworzącym również na płaszczyźnie – namalował sporo obrazów; nie stroni od sztuki słowa; długoletni pedagog akademicki; konserwator z dorobkiem także i w tej dziedzinie. Jest to artysta w drodze. Właściwością drogi jest odsłanianie nowych pejzaży za każdym zakrętem i spotkania. Spotkania bywają różne: prawdziwe, czyli wymiana wartości i mobilizacja wzajemna sił twórczych, pozorne – wymijające oraz zderzenia z szydercami. Długa droga Paulina Wojtyny zaczęła się w roku 1913, w Korniaktowie, wsi nieopodal Łańcuta, w licznej rodzinie. Ojcowie przekazali nam urodzajne pole wyobraźni i pozostaną z nami na dalsze pokolenia – napisał po wielu dziesięcioleciach sędziwy już artysta. W latach trzydziestych, niedawny maturzysta jarosławskiego I Gimnazjum Klasycznego, trafił na Wiejski Uniwersytet Orkanowy w Gaci Przeworskiej, do Ignacego i Zofii Solarzów. Po latach Zofia Solarzowa, wspominając Gacką Górkę powiedziała, że Wojtyna, lepiej wykształcony, niż inni słuchacze, obdarzony wyrazistą osobowością, był od początku bardziej pomocnikiem niż uczniem. On sam uważa się za ucznia Solarzów. Niewątpliwie od nich przejął ideę Domu Świetlistego do dziś obecną w jego życiu, a także pewność, że to co nowe trzeba budować na własnym gruncie, na górze, własnymi rękami. Lata trzydzieste to także pierwsze czynne spotkania ze sztuką. Na początku była sztuka słowa: wiersze i opowiadania publikowane w tygodniku Wici wydawanym przez Związek Młodzieży Wiejskiej. W 1941 r. zdał egzamin i został przyjęty do Kunstgewerbeschule. Zajęcia w studium rzeźby były formalnym otwarciem nowego rozdziału i określiły kierunek zainteresowań artystycznych młodego Paulina Wojtyny. Doraźnie bardziej niż sztuka potrzebna mu była dobra legitymacja z niemieckimi pieczęciami, umożliwiająca względnie bezpieczne podróżowanie pociągami; pełnił służbę w dziale łączności i kolportażu Batalionów Chłopskich. Do sztuki powrócił bezpośrednio po wojnie, najpierw na studia, potem – jako asystent prof. Franciszka Kalfasa – rozpoczął pracę pedagogiczną. Powojenne studia zaczynał z pewnym dorobkiem; oprócz drzeworytów wykonywanych dla prasy konspiracyjnej miał obrazy i grafiki. Jeden z wczesnych drzeworytów, Świetlisty Dom, został po latach przeniesiony na płytę nagrobną Ignacego i Zofii Solarzów na warszawskich Powązkach. Zainteresowanie portretem, które zarysowało się w latach czterdziestych miało na długie lata pozostać ważnym tematem zarówno w twórczości malarskiej, jak i rzeźbiarskiej Paulina Wojtyny. Jeżeli wczesne portrety – od portretu rodziców artysty (olej na tekturze z 1944 r.) po datowany na rok 1950, wyrzeźbiony w czarnym dębie portret Jacka Brożbara, kolegi z Solarzowego Uniwersytetu Ludowego i po malarskie przedstawienie starego Żyda z Korniaktowa są wizerunkami osób, bez zbędności i nadmiarów formalnych, to prace portretowe powstające w latach późniejszych, po szerszym uchyleniu okna na świat nie tylko sztuki, ale i nauki na świecie, łączą postacie uczonych, wynalazców, odkrywców z ich dziełem – aż po obrazy, gdzie człowiek jest personifikacją dokonań, tez i teorii powstających w obrębie nauki. Artysta sięga po inne środki formalne, inne sposoby obrazowania.
Maluję portret „Kontemplarium Alberta Einsteina” na zakrzywionej powierzchni podobrazia, starą techniką tempery woskowej. Najnowsze odkrycia wykazują, że bryła, masa to tylko pozorna zwartość. W rzeczywistości to wirująca energia. Nasza Ziemia i człowiek są wirującą energią. Obserwacja starego, prawie niewidzącego człowieka, przechodzącego przez ruchliwą ulicę nasunęła mi temat „Człowiek z białą laską”, tempera woskowa, akryl. To próba ukazania bioenergetycznej postaci w aktywnej przestrzeni.
Dramatyczna miłość dwojga ludzi – temat ciągnący się od Romea i Julii po Love story – u Wojtyny przestaje być statyczną rzeźbą, staje się wirującym układem przestrzennym kulisto zamykającej się spirali. Wstęga Mobiusa zainspirowała całą serię układów przestrzennych – zamkniętych i otwartych. Paulin Wojtyna nie mówi o odpowiedzialności artysty. Nie musi. Do malowania obrazu, tworzenia rzeźby tradycyjnej czy nietradycyjnych form układów przestrzennych przystępuje starannie przygotowany, z zapleczem myślowym, wiedzą o temacie i świadomością środków wyrazu. To nie jedyny powód sprawiający, że Paulin Wojtyna jest dla mnie postacią fascynującą. Co najmniej równorzędne miejsce przypada szczególnej u niego zgodności życia ze sztuką, symbiozie w jakiej koegzystują pasje wybiegające w złożone zagadnienia Wszechświata i osadzone na tej ziemi fundamentalne zasady budowania na własnym gruncie, własnymi rękami.

Jolanta Antecka

Galeria zdjęć: