Marcin Pycha

Marcin Pycha

„Portret nienazwany”

 12-2-2015 / 23-3-2015

Marcin Pycha – z wykształcenia inżynier automatyki i robotyki, z zamiłowania fotograf. Od czasu ukończeniu studiów pracuje jako informatyk, w wolnych chwilach oddając się swojej fotograficznej pasji. Rozwijając swoje zainteresowania ukończył wiele kursów z zakresu fotografii studyjnej, reportażowej, reklamowej, postprodukcji fotograficznej, zarządzania barwą, a także kursy rysunku i malarstwa w Krakowskim Klubie Kultury Paleta. Brał udział w licznych wystawach zbiorowych, wygrywał konkursy fotograficzne, jego prace były publikowane na łamach magazynów w kraju i za granicą. Jedyna jak dotąd wystawa indywidualna cieszyła się dużym uznaniem widzów.
W swojej pracy fotograficznej kieruje się zasadą ciągłego rozwoju i dążenia do coraz lepszych efektów. Dba o to, aby tworzone prace były najwyższej jakości, a odbiorca w pełni usatysfakcjonowany.

„Portret nienazwany” to seria czarno-białych fotografii przestawiających kilkanaście starannie wybranych osób. Te obrazy tworzy przede wszystkim światło, cień i stylizacja powodująca zdefragmentowanie fotografowanych postaci. Zabawa formą i emocjami, a raczej ich brakiem ma być motywem przewodnim tego cyklu. Żaden z portretów nie zdradza relacji miedzy modelem, a fotografem. Widz może zgadywać kto jest bliską Autorowi osobą, a kto zaangażowaną specjalnie na potrzeby cyklu. Neutralna forma nie pozwala zgadnąć kim są portretowane postaci, o czym myślą i czym się zajmują. Wie to tylko fotograf i one same. Widz natomiast, może traktować te obrazy jako fragmenty ludzkiego istnienia wyłaniające się z mroku i powoli rozmywające w jego pamięci, która ostatecznie zarejestruje jedynie powodujące dysonans… zdjęcie psa.

Anna Dyga
Marcin Pycha – PORTRET NIENAZWANY,
czyli 21 kadrów istnienia

Nie można zmierzyć ciemności, nie można zmierzyć światła. Można się im poddać. Zamknąć i otworzyć pokój doznania. Wejść i wyjść. Mrok potęguje pożądanie, wzmaga pragnienie formy obecnej jako widzialny czy też pozornie namacalny kształt. Czujna intymność, nienazwana obecność. Scena. Ciało. Blask. Miękka ostrość. Czarna kurtyna tnie przestrzeń widzenia. Czym i kim jestem, czy jestem. Oddycham. Milczę. Pytam. Nie mam pewności gdzie się zaczynam, gdzie kończę i dokąd zmierzam. Zawieram się w ciszy nocy i dnia. W grymasie pozy.  Bez imienia, bez narzutu tożsamości. Zastygam w Tobie kiedy patrzysz, dziwisz się i zastanawiasz. Co robimy tu razem, dlaczego teraz, co to za miejsce. Nie wiem. Jestem. W anonimowym obrazie odczucia. Kontraście znaczeń. W  ukrytej myśli płynącej cieniem. Pomiędzy Tobą a mną.

Galeria zdjęć:

 Zobaczcie relację z wernisażu