
Zbysław Marek Maciejewski – malarstwo, rysunek, grafika z lat 60. i 70.
Wacław Taranczewski – pastele 1980-1983
dzieła z kolekcji firmy ALADYN
Biała Galeria CENTRUM
wystawa czynna w dniach 29 kwietnia – 30 maja 2025
wernisaż wystawy – 29 kwietnia (wtorek), g. 18.00
wstęp wolny
Mistrzowie odchodzą, ale zostają ich dzieła oraz uczniowie, którzy później sami stają się mistrzami – przynajmniej niektórzy z nich. Choć „wybili się na niepodległość” i kroczą własną drogą, w ich pracach odruchowo doszukujemy się nawiązań do dorobku słynnych Nauczycieli. Niekiedy ślady owej relacji znajdujemy pod postacią czytelnej inspiracji czy nawet cytatu, a czasem musimy ich poszukać bardziej wnikliwie, niemal z lupą w ręku. Zazwyczaj też ta wyraźna początkowo nić kontynuacji staje się, wraz z indywidualnym rozwojem ucznia, coraz cieńsza, coraz bardziej pogmatwana, wreszcie całkiem zanika. I właśnie o przypadku powiązań między dwoma Mistrzami, nauczycielem i uczniem, opowiada nasza wystawa.
Jej bohaterami są Wacław Taranczewski (Mistrz-nauczyciel) i Zbysław Marek Maciejewski (Mistrz-uczeń) – dziś klasycy polskiej sztuki współczesnej. Obaj związani z Krakowem i tutejszą Akademią Sztuk Pięknych, w której spotkali się w latach 60., gdy Maciejewski studiował malarstwo w pracowni prowadzonej właśnie przez Taranczewskiego. Profesor cieszył się już wówczas na uczelni statusem legendy, zaliczany był również do najwybitniejszych polskich kolorystów – kierunku kształtowanego głównie przez tzw. kapistów (od Komitetu Paryskiego), czyli grupę artystów, którzy w latach 20. XX wielu studiowali i tworzyli we francuskiej stolicy (m.in. Jan Cybis, Józef Czapski, Artur Nacht-Samborski, Czesław Rzepiński, Zygmunt Waliszewski). Miłością do koloru trwale zaraził Taranczewskiego na początku lat 30. Tytus Czyżewski, lecz nie była to miłość ślepa – pozostał bowiem, co podkreśla wielu historyków sztuki, artystą otwartym, wciąż poszukującym nowych środków wyrazu, niejednokrotnie flirtującym z impresjonizmem, kubizmem czy nawet abstrakcjonizmem. Pozostawił bogaty i różnorodny dorobek – głównie pejzaże, portrety i martwe natury, malowane z wyrafinowaną prostotą i rzecz jasna bogatą kolorystyką.
Tym, co Maciejewski przejął od swojego Mistrza, było przede wszystkim głębokie docenienie funkcji, jaką w malarstwie czy w rysunku pełni kolor. Wpływ odebranej w czasie studiów lekcji widoczny jest w całej dojrzałej twórczości artysty. Dla porządku dodać trzeba, że duch koloryzmu przenikał wówczas głęboko mury całej krakowskiej uczelni, pozostając zresztą w polemice z dominującą w polskiej i europejskiej sztuce awangardą.
Tu jednak kończą się proste kontynuacje na linii mistrz-uczeń. Maciejewskiego niezbyt bowiem interesują estetyzujące gry z rzeczywistością, fascynuje go człowiek – jego otoczenie, uwikłanie w kulturę, konwenans i konwencję, w fizjologię i seks. Przenosi na swoje obrazy ludzką rzeczywistość, prawdę – czasem uwodzącą pięknem, ale najczęściej ukazaną od gorszej strony, nie upozowaną, pełną pęknięć i dysharmonii. Na tle dość statecznej twórczości swojego akademickiego promotora malarstwo Maciejewskiego aż kipi od emocji, których amplituda wydaje się niekiedy wykraczać poza skalę, sięgając od nastrojów sentymentalnych, pełnych miłości i ciepłej pobłażliwości dla ludzi po lodowato precyzyjną analizę czy wręcz okrucieństwo, z jakim traktuje postacie. Bohaterowie tych obrazów przedstawieni są bowiem w momencie rozluźnienia, chwilowej utraty maski, rezygnacji z pozy. Takimi, jakimi są naprawdę. „W obrazach Zbysława obecne są żądze i namiętności, ekstatyczne olśnienia i poetycka zaduma, pikanteria estetycznej delektacji pomieszana z podskórnym niepokojem, z ciemną stroną erotycznego rozbudzenia. Gdzieś, z groźnych cieni, gęstych zakamarków i soczystych połaci zieleni wydobywa się subtelny, liryczny szept człowieka pełnego uczuć i wątpliwości…” – tak przed laty pisał o twórczości Maciejewskiego Stanisław Tabisz. Jakaż szkoda, że wciąż niemal nieobecna w galeriach i salach wystawienniczych…
Tym bardziej miło nam zaprosić na ekspozycję w Galerii CENTRUM NCK. Choć nie jest to niestety pełen przegląd dorobku obu znakomitych artystów, pozwala on uchwycić charakterystyczne przecięcia i rozbieżności ich twórczości. W znacznej części prezentowane prace pochodzą bowiem z okresu, rzec można, „stykowego” – z pierwszych lat samodzielnej pracy Zbysława Marka Maciejewskiego (około 300 rysunków i grafik głównie z lat 60. i 70. XX wieku oraz nie pokazywane dotychczas unikatowe projekty scenograficzne) oraz z ostatniego okresu aktywności twórczej Wacława Taranczewskiego (24 pastele z początku lat 80. oraz dwa niezwykle cenne obrazy olejne: autoportret z lat 20. oraz portret z 1984 roku namalowany przez syna artysty – Pawła Taranczewskiego). Wszystkie prezentowane na wystawie obrazy, rysunki i grafiki Zbysława Marka Maciejewskiego oraz pastele i obrazy olejne Wacława Taranczewskiego pochodzą ze zbiorów Bronisława Nowaka i Jarosława Mudyna z Firmy ALADYN.
Wacław Taranczewski – urodził się w 1903 r. w Czarnkowie, zmarł 11 lutego 1987 r. w Krakowie. Studia plastyczne rozpoczął po maturze, w 1921 r. w Państwowej Szkole Sztuk Zdobniczych w Poznaniu, by rok później przenieść się do Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, gdzie uczył się m.in. u Fryderyka Pautscha i Felicjana Szczęsnego Kowarskiego. Dyplom uzyskał jednak w warszawskiej ASP w 1931 r. W czasie studiów obracał się w kręgu futurystów, utrzymywał kontakt z Leonem Chwistkiem i Józefem Jaremą. Na początku lat 30. pod wpływem powracającego z Paryża Tytusa Czyżewskiego zwrócił się w stronę koloryzmu. Wstąpił do bliskiej kapistom warszawskiej grupy Pryzmat, z którą wystawiał swoje prace. Miał też kilka wystaw indywidualnych: w Poznaniu (1932, 1936), Krakowie (1934) i Warszawie (1938). W tamtym czasie odbywał podróże do Francji, Włoch i Grecji. Na stałe zamieszkał w Poznaniu, gdzie spędził również czas okupacji, podczas której nie przerywał działalności artystycznej. Po wyzwoleniu zaangażował się w reaktywowanie tamtejszej Szkoły Sztuk Zdobniczych (od 1946 r. Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych), której został dyrektorem. W 1947 r. przyjął propozycję objęcia Katedry Malarstwa Dekoracyjnego w krakowskiej ASP i osiadł w Krakowie. Z uczelnią i miastem związany był do końca życia. Uprawiał przede wszystkim malarstwo sztalugowe. Jego martwe natury, portrety i pejzaże pełne są barwnych harmonii, chromatycznych dysonansów, zderzonych ze sobą tonów zimnych i ciepłych. Chętnie powracał do podjętych już motywów, tworząc ich kolejne wersje. Jest też autorem monumentalnych kompozycji, m.in. polichromii w kaplicy Seminarium Duchownego w Poznaniu, czy stylizowanych na średniowieczne malowideł w kościele NMP na Ostrowie Tumskim. Zaprojektował również witraże do kościoła parafialnego w Borku Fałęckim w Krakowie. Obrazy Wacława Taranczewskiego znajdują się w zbiorach wszystkich ważniejszych muzeów w Polsce, m.in. w Muzeum Narodowym w Krakowie i Muzeum Narodowym w Warszawie, a także w kolekcjach prywatnych w kraju i za granicą.
Zbysław Marek Maciejewski – urodził się w 16 czerwca 1946 r. w Pohulance, zmarł 2 października 1999 r. w Krakowie. Z Krakowem trwale związał się w czasie studiów na Wydziale Malarstwa tutejszej Akademii Sztuk Pięknych w latach 1964-1969. Dyplom uzyskał w pracowni Wacława Taranczewskiego. Od 1973 r. rozpoczął pracę asystenta na Wydziale Grafiki ASP; od 1978 r. prowadził Pracownię Rysunku, a od 1982 do 1999 r. Pracownię Malarstwa II. W 1989 r. otrzymał stanowisko profesora nadzwyczajnego, a w 1995 roku został profesorem zwyczajnym. Wykładał również w Europejskiej Akademii Sztuk w Warszawie. Zyskał opinię znakomitego pedagoga, stając się mentorem dla wielu studentów, później wybitnych artystów. Nie zaniedbywał przy tym własnej twórczości. W swoich pracach często nawiązywał do polskiego modernizmu przełomu XIX i XX wieku – do Młodej Polski, której czuł się spadkobiercą. Inspirował się dorobkiem Leona Wyczółkowskiego, Józefa Mehoffera, Stanisława Wyspiańskiego, a w szczególności Witolda Wojtkiewicza, Olgi Boznańskiej i Alfonsa Karpińskiego. Tworzył portrety i autoportrety, martwe natury i pejzaże, posługując się farbami olejnymi, akwarelowymi, a zwłaszcza akrylowymi, które nanosił na płótno za pomocą ustnego aerografu. Dzięki tym tzw. pryskaniom uzyskiwał na obrazach charakterystyczny efekt mgiełki – niestety, rozpylana w ten sposób farba mogła, jak niektórzy przypuszczają, przyczynić się do choroby nowotworowej przedwcześnie zmarłego artysty. Bardzo ważny fragment jego dorobku twórczego stanowią rysunki, często portretowe, z odcieniem satyrycznym lub erotycznym. Styl tej twórczości, ewoluującej w ciągu lat, historyczka sztuki Maria Rzepińska określiła jako „neorealizm oniryczny”, podkreślając przy tym osobność artysty i jego obojętność na „terror tzw. awangardy”. Choć wiele prac Zbysława Marka Maciejewskiego trafiło do zbiorów publicznych w całej Polsce, znaczna część jego dorobku znajduje się w zbiorach prywatnych i rzadko jest pokazywana.
