OBCY KOSMOS. RECENZJA SPEKTAKLU „MATERIA” ANDREI SALUSTRIEGO
Maria Pastwa
A gdyby to nie człowiek, ale przedmioty zdominowały Ziemię – jak wtedy wyglądałby świat? Gdyby przyrody nie przenikał wszechobecny pęd życia, jaki byłby sens i cel ruchu? Spektakl Andrei Salustriego „Materia” pozwala wyobrazić sobie rzeczywistość, w której obiekty stanowią centrum istnienia. Głównym bohaterem eksperymentu jest polistyren, poruszany powietrzem i ludzkim ciałem.
Od pierwszych chwil przedstawienia na scenie panuje głębokie skupienie. Salustri operuje kulami polistyrenu nad wentylatorem. Ruchy performera są wyważone i precyzyjne. Częściowo skryty w mroku, staje się tłem dla jaśniejących białym blaskiem kawałków materii. Nie ma wątpliwości co do tego, kto, a raczej co, gra najważniejszą rolę w spektaklu. Człowiek jest tutaj jedynie ogniwem w łańcuchach przyczynowo-skutkowych – jednym z elementów środowiska, w którym odbywa się ruch tworzywa sztucznego. Czy można zatem powiedzieć, że polistyren jest aktorem?
Widząc poruszające się obiekty, drgające i podskakujące w strumieniu powietrza, poszukuję podobieństwa do ruchu istoty żywej, choćby owada czy bakterii. Polistyren stawia jednak opór wszelkim próbom animizacji. Mechaniczne postukiwanie tworzywa o pręty wentylatora jest zjawiskiem wyzutym z życia. Interakcje kul przywodzą na myśl zamierzchłą przeszłość wszechświata, powstawanie planet i kształtowanie się praw fizyki. Performer czuwa nad całym procesem niczym cichy demiurg. Obchodzi się z materiałem spokojnie i pewnie, tak jakby znał ciężar i wielkość każdego pojedynczego atomu. Uświadamiam sobie, że prezentację spektaklu musiały poprzedzić długie godziny pracy z polistyrenem – cierpliwe studiowanie jego natury w działaniu.
Biała materia przechodzi w performansie szereg transformacji. Przy użyciu kilku mobilnych wentylatorów i paru innych rekwizytów Salustri przemienia polistyren kolejno w iskrzące się ognisko, piasek na plaży w wietrzny dzień, partnera do tańca… Zadziwia mnie prostota zastosowanych środków. Performer osiąga spektakularne efekty, korzystając wyłącznie z fizyczno-chemicznych właściwości materiału. To zachwyt spreparowany w laboratoryjnych warunkach. W pewnym momencie Salustri buduje kilka poruszających się konstrukcji, które nieoczekiwanie zmieniają się w instrumenty muzyczne. Wzmocnione przez mikrofony dźwięki, trzaski i skrzypnięcia, przywodzą na myśl jak gdyby odgłosy podziemnej krainy lub odległego miejsca w kosmosie, do którego nie ma dostępu ludzkie poznanie.
Pomimo obecności performera wśród obiektów, całe przedstawienie jawi się jako skrajnie abstrakcyjne i pozbawione odniesień do życia. Powoduje to wykolejenie procesów interpretacji – zaczynam postrzegać sytuację na scenie w oderwaniu od wszelkich znanych mi kontekstów. Tym samym otwieram drzwi zaskakującym doznaniom: odczuwam przyjemność przemieszaną ze wstrętem, gdy Salustri kroi kawałek polistyrenu, albo ogarnia mnie niepohamowane rozbawienie na widok dłoni przebijającej na wylot białą płachtę. Reakcje te zdają się absurdalne, niczym nieumotywowane – zupełnie tak jak ruch przedmiotów w spektaklu.
A jednak Salustri cały czas sprawia wrażenie, jakby konsekwentnie do czegoś dążył. Jakby sterowany przez niego teatr obiektów był przemyślanie zaprojektowanym mechanizmem, od początku nakierowanym na osiągnięcie pewnego tajemniczego celu. Czyżby celem tym była samozagłada polistyrenowego świata? W ostatnich minutach spektaklu performer uruchamia kaskadę destrukcji. Wcześniej oddany służbie obiektom, teraz burzy cały porządek. Bloki tworzywa łamią się i kruszą, z sufitu spadają kanciaste kształty, martwe i bezużyteczne. W stroboskopowym świetle scena pogrąża się w chaosie zniszczenia. Dziwna jest apokalipsa bez strachu i cierpienia. Przedmioty pozostają przedmiotami – nie da się wpisać ich w konteksty przemocy i śmierci, a unicestwienie polistyrenu nie budzi żalu.
Na koniec spektaklu opadają trzy ściany z białego materiału, ukazując jasne światło skierowane na widownię. Przez chwilę patrzę prosto we wrota piekieł. Zaraz potem zapada ciemność i wśród publiczności rozlegają się ciche śmiechy.
„Materia” – Andrea Salustri
Kreacja i wykonanie: Andrea Salustri
Projekt oświetlenia i kierownictwo techniczne: Michele Piazzi
Management: Valentina Barone
Zespół techniczny: Michele Piazzi, Chamsedine Madec, Ivan Bartsch, Andrea Parolin, Andreasa Hardera
Projekt dźwiękowy: Federico Coderoni
Oryginalna muzyka: Ach! Kosmos, Federico Coderoni
Doradcy kreatywni: Kalle Nio, Roman Müller, Darragh McLoughlin, Alex Lempert, Benjamin Richter, Matthias Buhrow, Mariagiulia Serantoni
Produkcja, eksploatacja: Lisa Laubner – Aurora Nova (cały świat), Niamh Moroney (Belgia, Irlandia), Valentina Barone (Włochy)
Rezydencje: Chamäleon Theatre, space Périphérique – La Villette, La Maison des Jonglages, Cirqu’Aarau, Katapult, Zirkusquartier Zürich, La Briqueterie CDCN du Val-de-Marne, kunstencentrum BUDA, PERPLX
Wsparcie: Europejska Platforma Circusnext współfinansowana przez Creative Europe (Program Unii Europejskiej), Chamäleon Productions, Cirqu’Aarau, Cyrk Re:searched, Departament Senatu Berlina ds. Kultury i Europy, program TelepART-Instytut Fiński w Niemczech
Spektakl prezentowany 31.07.2023 w ramach Krakowskiego Festiwalu Tańca w Nowohuckim Centrum Kultury (Scena NCK).
Fot. Klaudyna Schubert
Tekst powstał w ramach warsztatów krytyki podczas 3. edycji Krakowskiego Festiwalu Tańca