Artur Gawin – „Kraków w fotografii otworkowej”

6 października – 13 listopada 2011 r., bud. A

artur_gawin_1 artur_gawin_2 artur_gawin_3 artur_gawin_4 artur_gawin_5

Moja przygoda z fotografią otworkową rozpoczęła się w 2005 roku, od spotkania z Walterem Crumpem i Jesseką Ferguson, jakie miało miejsce w Dworku Białoprądnickim w Krakowie. Od tamtej pory sam zacząłem zgłębiać tajniki tej niezwykłej sztuki. Zafascynowała mnie od razu, mimo że początkowo nie zdawałem sobie sprawy jak szerokie możliwości się przede mną otworzyły. W miarę poruszania się jednak w tym świecie i ciągłego eksperymentowania poznawałem nowe horyzonty i wchodziłem na coraz to wyższe poziomy zaawansowania. Moja fotografia ewoluowała wraz ze mną, tak samo jak aparaty otworkowe, których używałem. Zaczynałem, jak chyba większość ludzi zajmujących się fotografią otworkową, od puszki po herbacie, która z biegiem czasu została zamieniona na puszki okrągłe z PCV, różnej wielkości, które dawały częściowe efekty anamorficzne. Kształty fotografowanych obiektów w odrealnionej geometrii i zmiękczone użytą techniką wyglądały jak za snu. Każde inne, niepowtarzalne, pełne własnego, indywidualnego uroku, dopełnionego jeszcze urokami padającego światła. Moje najnowsze aparaty otworkowe, w których promień światła ustawiony jest równolegle do materiału światłoczułego, pozwala fotografować przedmiot w pełni anamorficznie.

W innych, konstrukcja umożliwia wykonywanie zdjęć składających się z kilku niezależnych ujęć, które miękko nachodzą na siebie tworzą przy tym jednolitą kompozycję. Jedno zdjęcie składa się z sześciu niezależnych naświetlań. Nawiązuję w ten sposób do tzw. teorii „Ruchomej perspektywy” o której wspominał Władysław Strzemiński (malarz i teoretyk sztuki) w latach pięćdziesiątych XX wieku, która polega w skrócie na tym, że na dany przedmiot nie patrzymy jednym nieruchomym spojrzeniem lecz kilkoma z różnych punktów by później połączyć w umyśle w jeden wspólny obraz przedmiotu. Eksperymentował również z przerobionymi aparatami cyfrowymi, naświetlając matrycę przez mały 0,3 mm otwór umieszczony w miejscu obiektywu.

Artur Gawin