7-31 października 2004 r.
Struktury nadrealne
Fotografia od czasów jej wynalezienia pełni różnorodne funkcje. Zatrzymuje i utrwala wygląd ludzi i rzeczy, dokumentuje ważne wydarzenia historyczne i społeczne, uwiecznia niezwykłe i niepowtarzalne zjawiska przyrodnicze oraz fenomeny natury. Pozwala ocalić od zapomnienia przemijający strumień życia. Sprawia, że czas staje w miejscu. Nierzadko pomaga poznawać świat i odkrywać jego tajemnice. Nade wszystko stanowi pean na cześć widzialnego świata. Największym zadaniem dla uprawiających fotografię twórców jest objawienie, ujawnienie, uczynienie widzialnymi zjawisk i sfer bytu dotąd zasłoniętych, ukrytych i nieznanych ludziom. Fotografowanie bardzo przypomina procedury nauk ścisłych; w obu wielką rolę pełnią eksperymenty, nowe techniczne wynalazki, postawa pełna uwagi i skupienia na przedmiocie. Przykład fotografii, a potem filmu, wideo czy w ostatnich latach komputera – wskazuje na niezwykłe, właściwości sztuki, która przenika w dziedziny jej obce i nie zawsze przyjazne, jak technika czy nauka. Tym wyraźniejsza staje się niezbędność, powszechność i uniwersalność sztuki; jej trwały związek z człowiekiem, którego gatunkowym wyróżnikiem jest bycie nie tylko homo sapiens czy homo faber, ale także homo creator i homo estheticus – istotą tworzącą estetyczne jakości i potrafiącą je odczuć.
Na zdjęciach Jacka Czernickiego widnieją niezwykłe, bardzo efektowne formy, które dla uproszczenia nazywam strukturami. Nie wiem, czym są; czy istnieją gdzieś w zakamarkach bytu i fotografik je dla nas odkrywa, czy może wymyślić je sobie i sprawią przy pomocy czarodziejskich technicznych sztuczek, że wyglądają „jak żywe”. Może, i to wydaje się być najbardziej prawdopodobne, odkrycie jakichś oryginalnych form z własną kreacją. Ponieważ, jak powiedziała niedawno znawczyni fotografii, amerykańska pisarka Susan Sontag: fotografia jest dziwnym przemieszaniem świadectwa z interpretacją, bo (…) zdjęcie wydaje się cząstką rzeczywistości – wymaga przecież światła i nie można zrobić zdjęcia komuś, kogo nie ma. Ale ta rzeczywistość jest niesłychanie podatna na każdy rodzaj manipulacji i falsyfikacji, zarówno w samym akcie fotografowania, jak i w wywoływaniu oraz w podpisach.
Kreacyjne zabiegi mogą służyć do „fałszowania” jak i „poprawiania” widzialności. Jackowi Czernickiemu chodzi, jak sądzę, przede wszystkim o pomnażanie postaci piękna. Jego prace przywodzą na myśl abstrakcyjne malarstwo w jego organicznej, inspirowanej materią odmianie. Tyle, że zamiast płótna i pędzla posługuje się papierem fotograficznym, światłem, kolorowymi filtrami i chemicznymi odczynnikami. Estetyczny efekt, jaki udaje mu się osiągnąć, jest jednak szczególny i odmienny niż w malarstwie, które wyraźnie odróżniamy od rzeczywistości. Kiedy ogląda się jego efektowne wizualizacje, ma się złudzenie obcowania z jakimiś formami, które istnieją realnie, choć były dotąd niewidzialne. Dzięki szczególnym właściwościom medium, którego używa, udaje mu się osiągnąć cel, o jakim marzyli surrealiści – materializuje formy nadrealności i ucieleśnia marzenia.
Magdalena Rabizo-Birek