Wystawa przeglądowa Krakowskiego Klubu Fotograficznego
5 stycznia – 26 lutego 2006 r.
Fotografie 2005 – to tytuł cyklicznej, dorocznej wystawy członków Krakowskiego Klubu Fotograficznego, wpisanego od przeszło półwiecza w klimat kulturalny naszego miasta. Klub od 1983 roku ma swój lokal w Nowohuckim Centrum Kultury – gdzie na cotygodniowych, czwartkowych spotkaniach o godzinie 18.00, spotykają się jego członkowie, kandydaci i sympatycy. Jubileusz 50 lecia KKF w roku ubiegłym, stanowił doskonały pretekst do pokazania szerszej publiczności wystaw indywidualnych i zbiorowych, w tym prestiżową – w Muzeum Historii Fotografii w Krakowie. Wydano wówczas dość obszerną monografię, połączoną z notkami biograficznymi i autorską prezentacją czarno-białych zdjęć.
Jego członkowie uprawiają fotografię krajobrazową, wykonują portrety, reportaż i kreację. Dużą popularnością cieszą się „konkursy o najlepsze zdjęcie miesiąca”, wywołujące czasami sporo emocji, na których omawia się i ocenia prace swych kolegów i koleżanek. Ponadto organizowane są pokazy, spotkania, zajęcia w studio i w plenerze.
W działalności klubowej istotną rolę odgrywają konsultacje i porady indywidualne, w czym niegdyś wiódł prym nieodżałowany prezes Witold Michalik, a teraz tę funkcję pełni komisja artystyczna, wyłoniona spośród osób posiadających pewien dorobek twórczy i autorytet. Klubowi zawdzięczamy też gromadzenie zdjęć. Te archiwalia pozwalają zobaczyć, jak przed laty wyglądała Nowa Huta oraz jakie panowały niegdyś trendy i techniki. Możemy zatem podziwiać formę i kunsztownie opracowane fotografii, posiadających nieraz wartości uniwersalne. Miłe jest także wspomnienie o międzynarodowych i ogólnopolskich plenerach fotograficznych, jakie odbywały się w Tatrach, Pieninach czy na Spiszu. Były one sposobem na powstawanie zdjęć szczerych i spontanicznych, które odzwierciedlały autentyczne przeżycia uczestników i widzenie świata natury. Były także znakomitym przykładem koleżeńskiej współpracy i wymiany doświadczeń. Niedawno wybrany przez Walne Zebranie nowy zarząd Klubu i jego przewodnicząca Monika Stachnik-Czapla, budzą nadzieję na kontynuację tych najcenniejszych tradycji klubowych, pozyskiwanie kandydatów i nowe pomysły.
Wystawa „Fotografie 2005” obejmuje tematykę dowolną, ukazując – podobnie jak jej poprzednie edycje – aktualny poziom, zainteresowania i poglądy jej uczestników. Jedynym warunkiem było wykonanie zdjęć w roku ubiegłym, oraz spełnienie pewnych kryteriów estetycznych i technicznych. Służyły temu poszukiwania adekwatnych dla przedstawianych tematów środków wyrazu, liczyła się także umiejętność subiektywnego pokazania wycinków rzeczywistości. Niełatwo zresztą słowami opisywać towarzyszące temu wszystkie wrażenia wizualne, a jeszcze trudniej jest interpretować fotografie, bo przecież zawsze istnieje prawdopodobieństwo, że ktoś może w nich odkryć coś zupełnie innego, znacznie ciekawszego.
Niemniej, uwagę na wystawie przyciągają głównie obrazy ilustrujące zjawiska działające na wyobraźnię, intelekt i uczucia – fotografie, które emanują swoistą energią. Takich prac, podkreślających tożsamość artystyczną oczywiście nie brakuje, choć pojawia się czasami pewien eklektyczny schemat w sposobie pojmowania realiów, którego nawet w miarę ambitne propozycje, nie ustrzegły przed rozterkami selekcji i pułapką koloru. Nie zapominajmy jednak, że dla wielu fotografia jest tylko sposobem na odreagowanie otaczającego świata, a często przeciwności losu. Fotografowie niedzielni i entuzjaści, debiutanci i „weterani”, miewają rozmaite motywacje do robienia zdjęć, wynikające z ich indywidualnych potrzeb, aktualnych predyspozycji i możliwości. Efekty – siłą rzeczy – bywają więc różnorodne. Trudno jest zatem oczekiwać w każdym przypadku dzieł najwyższej próby, a niniejszą kwestię uogólniać. Pamiętajmy również o tym, że zamysł twórczy wynikający z osobowości autorów może być znacznie głębszy i bardziej wielowymiarowy niż sugeruje to sama wystawa. Brak uniwersalnych metod wartościowania prac, w obrębie kultury plastycznej, oraz niejednakowa mentalność ich odbiorców dodatkowo komplikuje to zagadnienie. Dylematów jest więcej; choćby i to, w jakim zwierciadle widzą dorobek swych poprzedników nowe, wkraczające w ten obszar generacje – co z jednej strony może przynieść pewne napięcia, a z drugiej uruchomić motory postępu.
Nieżyjący już krytyk Jerzy Busza, twierdził, że właściwie wszystko już było, a to, co nam pozostało do zrobienia w tej dziedzinie – to cyzelowanie form. Cyzelujmy je zatem! Niech każdy to robi po swojemu, najlepiej jak potrafi. Na miarę własnej wyobraźni i talentu. Warto pozostać sobą, szeroko otwierając swe oczy, umysł i serce, a zarazem mieć „coś” istotnego do powiedzenia i na tyle opanować technikę, by móc to klarownie i przekonująco wyrazić. Jeśli w efekcie wzbudzimy u kogoś zainteresowanie połączone z umiejętnością adekwatnego zrozumienia i ewentualnego przeżycia – cel pracy zostanie osiągnięty. Pozostaje zatem mieć nadzieję, że „Fotografie 2005” choć w pewnym stopniu zaspokoją oczekiwania autorów w tym względzie, a odbiorcom zaoferują wystarczająco szeroką i atrakcyjną gamę form i tematów, po to, by każdy mógł w nich odnaleźć odbicie swych upodobań i preferencji. Generalnie bowiem liczą się tylko te zdjęcia, których strona wrażeniowa zdoła się na dłużej wyryć w pamięci po wyjściu z wystawy, a im dłużej – tym lepiej.
Adam Gryczyński