04.10.2014

Janusz Leśniak – „Tajemnica Mandali”

logo galeria centrum

4 października 2014 r. (sobota), godz. 1300
budynek A

GALERIA CENTRUM. Uroczyste otwarcie wystawy fotografii połączone z prezentacją autorskiego filmu, z muzyką gitarową w wykonaniu Piotra Domagały i Michała Nagy.

 

4 października 2014 r. (sobota), godz. 1300, budynek A

logo galeria centrum

Podczas projekcji autorskich filmów Janusza Leśniaka, wywodzących się z jego dotychczasowej twórczości, odbędzie się muzyczne spotkanie dwóch gitarzystów reprezentujących odrębne tradycje muzyczne: Piotra Domagały i Michała Nagy. Efektem swobodnej wymiany ich doświadczeń i inspiracji będzie muzyka improwizowana. To wyjątkowe spotkanie dźwięku i obrazu zostanie przygotowane specjalnie z okazji wernisażu fotografii Janusza Leśniaka pod tytułem „Tajemnica Mandali”. Zainspirowana nimi muzyka zawierać będzie elementy folku, jazzu i współczesnej awangardy. Podczas koncertu muzycy wykorzystają szerokie instrumentarium gitarowe: od gitary klasycznej, przez gitary elektryczne po instrumenty etniczne.

Janusz Leśniak jest artystą fotografem, twórcą znanym jako autor zdjęć ze swoim cieniem nazywanych leśniakami . Pierwsza taka fotografia powstała na samym początku związków autora z fotografią. Jego twórczość od połowy lat 80. skupiła się wyłącznie na tworzeniu zdjęć z cieniem. Zdecydowana większość jego twórczości jest zdominowana tym motywem, stanowiącym projekt życia. W 2008 rozpoczął cykl fotografii nazywanych leśniaki-mandale. Od 2013 wykonuje nowy cykl mandali symultanicznych, a od 2014 realizuje autorskie filmy o powstawaniu i metamorfozach cienia i mandali w nowej rzeczywistości wizualnej. Dyplom Związku Polskich Artystów Fotografików (ZPAF) otrzymał w 1977. Pracuje i mieszka w Krakowie.

O wartości zdjęć Leśniaka świadczy fakt, że nie mają one ani polskiego ani światowego odpowiednika. W ten sposób okazuje się być jednym z najbardziej konsekwentnych polskich fotografów niezależnym od jakichkolwiek wpływów (K. Jurecki-Culture.pl). Leśniaki-mandale są syntezą twórczości artysty, która ujawnia podstawową zasadę całej fotografii. Leśniak wypracował własną stylistykę, której nie ma we współczesnej fotografii i to nie tylko polskiej (A. Saj- Format).

Jego prace znajdują się m.in. w zbiorach:

Museum of Modern Art w Nowym Jorku – MoMA  (USA)
Museum of Fine Arts w Hudson  MFAH (USA)
Bibliothèque nationale de France w Paryżu (Francja)
Polaroid Collection Cambridge (USA)
New Orleans Museum of Art  w Nowym Orleanie NOMA (USA)
Canadian Museum of Civilization w Gatineau/Ottawa (Kanada)
Muzeum Historii Fotografii w Krakowie
Muzeum Sztuki w Łodzi
Muzea Narodowe w Krakowie i we Wrocławiu
kolekcje  prywatne  w Polsce i za granicą

Janusz Leśniak pokazuje swoje prace na wystawach indywidualnych i  zbiorowych w Polsce i na świecie od lat 70.

Janusz Leśniak o swojej twórczości:

Pierwszą fotografię ze swoim cieniem, zanotowanym z pełną świadomością tego faktu, wykonałem jako nastolatek.  Od 1985 zacząłem fotografować wyłącznie swój cień. Jak każda rzecz w sztuce mająca swój początek w historii, tak i cień  występował już w czasach poleolitu i obecnej w nim naskalnej sztuce antropomorficznej, bogatej w sylwetkę człowieka.

Mój cień jest bezimienny i nie ma twarzy, więc każdy oglądający może wejść w moją rolę – fotografa wskazującego na fragment rzeczywistości, wewnątrz której się znajduje. Podświadomość może łączyć się tutaj ze świadomością podczas integracji psychiki. Symboliczny i syntetyczny tego obraz najwymowniej oddaje mandala, uważana za najważniejszy symbol w całej kulturze (według Junga: korona wszystkich symboli). Od 2008 w moich mandalach jest to gra światła i cienia, czyli wizualizacja procesu oczyszczenia i przekształcania chaosu w harmonię. Nieruchome obrazy ukazują ruch wokół cienia będącego  centrum kompozycji. Wynika to ze sposobu rejestracji  obrazu, który uzyskuję w momencie wykonania każdego zdjęcia.

Pracując nadal nad  leśniakami-mandalami, realizuję obecnie filmy  autorskie – jako sekwencje fotografii przebiegających w czasie. W rzeczywistych krajobrazach i wnętrzach powstają oniryczne, filmowe obrazy tworzących i przekształcających się mandali o zróżnicowanym wyrazie i dynamice.

Janusz Leśniak, Kraków 2014   

 

Spojrzenie stamtąd

(o symultanicznych mandalach Janusza Leśniaka)

Konsekwencja z jaką Janusz Leśniak utrwala za pomocą „fotogenicznego rysunku” (jak nazywał fotografię W. F. Talbot) swoją twórczą podmiotowość jest godna podziwu.  Niemal od początku swej artystycznej aktywności (lata 70 XX w.) Leśniak zapisuje fotograficznie swój cień – odbicie własnej sylwetki (ewentualnie także osób towarzyszących) – wyświetlany (rysowany) słonecznym promieniowaniem na naturalnym lub sztucznym podłożu. W rozwijającej się  przez lata twórczości, serii czarno-białych, a później kolorowych ujęć, artysta dokumentował znakowo (bo cień ma taki sens) swój udział w swoistym akcie fotograficznego autoportretu. Chociaż nie był to typowy autoportret; to raczej wizerunek pod „maską” jaką jest cień – konotujący bogate w naszej kulturze znaczenia symboliczne i psychologiczne; cień jest poza tym rozumiany jako „pośrednik” między światami  – realnym i imaginacyjnym, cielesnym i duchowym.

Projekt ten – ciągle rozszerzany – dowodzi wyraźnej odrębności postawy artystycznej jego autora  i wypracowania własnej stylistyki, nie mającej odpowiednika we współczesnej fotografii, i to nie tylko polskiej. Nie jest bowiem znany w historii fotografii przykład twórczości z takim uporem łączącej odbicie własnego cienia z symultanicznie potraktowanym, dynamicznie „rozrysowanym” obiektywem aparatu tłem tego odbicia (szczególnie w serii tzw. mandali, powstających w kilku ostatnich latach). Zamysł   kompozycyjny tej fotografii został oparty na jednoznacznej organizacji planu obrazu; zwykle chodzi tu o centralne usytuowanie sylwety cienia i okalającego ten cień, dynamicznie zmieniającego się  otoczenia:  świata przyrody, budowli, wnętrz lub podobnego sztafażu, w którym ów cień zdołał zagościć na chwilę, wywołany słonecznym promieniowaniem. Leśniak tropi takie chwile, czasami je prowokuje czy nęci – by osaczyć swój cień w matni fotograficznego ujęcia. Można je (te ujęcia) traktować jako efekty owego znamiennego (z praktyki Cartier – Bressona) „decydującego momentu”, na który czeka myśliwy – fotograf. Otóż w pewnym sensie tak jest, ale trzeba dodać, że nie tylko tropi te momenty, on je także „wywołuje” (gest artystyczny) z  gęstwiny zdarzeń tego świata, by je utrwalić („zamrozić”) i by można je było później  doświadczać w ich specyficznej widzialności, w ich „rozwarstwieniu” i szczególe całościowego zobrazowania.

Prace te, rejestrujące cień w realnym (statycznym) otoczeniu, mają w istocie dokumentacyjny charakter, okazują się być dowodami bezpośredniej obecności twórcy w danym miejscu i czasie. Jednak z ich „treści” przebija coś nadto – to co łączy te wizualne odbicia ze specyficzną aurą „znalezionego”  miejsca – aurą uzasadniającą emocjonalno – mentalne nastawienie autora zdjęcia. Nawiązują więc one do ubiegłowiecznych dokonań amerykańskiej fotografii czystej (straight photography).

Niewątpliwie cała twórczość fotograficzna  Leśniaka oparta jest na zdecydowanych aspiracjach mistyczno-medytacyjnych jej autora. To droga, którą szli amerykańscy twórcy, tzw. „ekwiwalenciści”; poczynając od  A. Stiegliza, P. Stranda, E. Westona, A. Adamsa,  czy bliższych współczesności – H. Callahana, M. White i P. Caponigro. W Polsce zbliżony nurt twórczych dokonań, wsparty nadto doświadczeniami współczesnej fotografii czeskiej, obejmował artystów z kręgu tzw. fotografii elementarnej (lata 80. XX w.) i jej kontynuacji wizualnych z lat 90. w  fotografii czystej (tzw. twórczości fotogenicznej), w postawach takich artystów jak m.in.: W. Zawadzki, A. J. Lech , B. Konopka, E. Andrzejewska, S. Woś, M. Schmidt czy młodszych autorów, np. ze środowiska Opola i Wrześni. Ten rodzaj aktywności fotograficznej  – subiektywnego dokumentu – jest  w swym zamierzeniu  wynikiem poszukiwania zgodności między wewnętrznymi odczuciami autora zdjęcia (podmiotu twórczego) a wybranym z rzeczywistości obrazem;  zgodności opartej na ekwiwalentnym (jak to już ujmowali Stieglitz i White) przeżyciu artystycznym, integrującym intencje poznawcze oraz doznania duchowe danego podmiotu.

Bowiem wybór, adekwatnego do odczuć autora, obrazu z otaczającej (i dziejącej się ) rzeczywistości jest najpierw warunkowany swoistym „gestem” twórczym fotografa –  czyli decyzją  prewizualizacyjną.  Jest tak, jak mówił E. Weston, że musi  on wiedzieć i widzieć przed naświetleniem, jak będzie wyglądać skończone zdjęcie .  Na tym etapie („gestu”) ustalają się wartości ekwiwalentne dla danego ujęcia, które za sprawą fotogenicznych właściwości procesu fotografowania (aktu), będą decydować o „kształcie” i aurze danego zdjęcia. Ten  etap prewizualizacji  jest efektem artystycznego nastawienia – odczucia – autora, porównywalnym do przeżycia olśnienia (satori) z racji znalezienia czy trafienia tej swojej „klaty” – jak mówią fotograficy. Ekwiwalentność zakłada także zgodność intencji fotografa (jego „gestu”) czyli odczuć, wrażeń i intencji artystycznych z obrazem natury – co sprzyja otwarciu na to co głębiej w tej naturze jest skryte, to w rezultacie możliwość szerszego uchylenia „drzwi percepcji”… Natomiast „ akt fotograficzny” – jako następstwo „gestu” – to już proces obejmujący  m.in. wybór obiektywu aparatu, pomiar światła, wybór pespektywy, kadrowania, naświetlania i późniejsze etapy procesu wywoływania odbitki.

Gest twórczy Leśniaka czyli etap prewizualizacji  przy  zamierzonych  mandalach , zgodny z jego odczuciami i myśleniem (proces mentalny), wyraża tu intencję tropienia własnego, wprojektowanego w otaczający go sztafaż, cienia oraz zamiar  jego uchwycenia w funkcji czasu. Przechodząc na etap aktu realizacji (proces performatywny), autor  tych zdjęć musiał włączyć do typowych czynności fotografowania także procedurę zmiany ogniskowej obiektywu, co umożliwiało zapis dynamicznie zmieniającego się otoczenia cienia. Jednak ta procedura zapisu obrazu – zwykle wyznaczana retoryką dokumentalną – faktycznie podlega tu nadto swoistej inscenizacji. Bo tę rzeczywistość, jaką w efekcie tego zabiegu udaje się zarejestrować, nie  sposób dostrzec „gołym” okiem. Bowiem zarówno czas wegetacji (w przyrodzie), czy czas niszczenia rzeczy  bywa  zbyt statyczny i niedostrzegalny  aby dawał się bezpośrednio uchwycić w samej fotografii. Jedynie adekwatnie długi okres rejestracji filmowej, przy późniejszej spowolnionej projekcji daje  możliwość prezentacji upływu czasu. Natomiast w tych mandalach jest możliwy taki zapis; przy czym autor osiąga  to w zdwojonym sensie: poprzez rejestrację własnej  obecności w tym  miejscu  i momencie (jego cień) oraz  jednoczesne uchwyceniu upływu tego czasu obecności autora  tam i wtedy, zapisu  pod postacią „rozpryskującego się” promieniście otoczenia wokół centralnie usytuowanego cienia. Tak więc statyczny obraz prezentuje  dynamicznie zmieniającą się rzeczywistość, niosąc sobą bogate odniesienia znaczeniowe. Tu nasuwa się analogia do symultanicznych rejestracji faz ruchu, jakiej dokonywali futuryści albo eksperymentatorzy dokumentujący jego kolejne fazy ( np. w chronofotografii E.J. Mareya czy  E. Muybridge’a, a także  w malarstwie np. M. Duchampa). Podobnie A.G. Bragaglia w swoim „fotodynamizmie futurystycznym” oddawał relatywizm zjawiska ruchu poprzez ujęcia dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości, pozostającej poza normalną percepcja wzrokową.

Janusz Leśniak w swych pracach pogłębia możliwości zapisu  upływającego czasu, jego mandale ujawniają bowiem jednocześnie sekwencje jego zmian w danej przestrzeni  i rejestrują przy tym, wkomponowany w ten obraz, osobowy znak autora zdjęć; jego cień, który jest tyleż realny – bo widoczny – co również rozpraszający się w funkcji czasu, a przy tym konotujący znaczenia symboliczne, odnoszące się do sensów sztuki fotografii.  W swych obrazach mandalicznych, wygenerowanych (na etapie aktu) ruchem obiektywu, podążającym zgodnie ze strzałką upływu czasu , udaje się bowiem autorowi zdjęć uchwycić ponadto jeszcze coś, co pojawia się w związku ze wzmocnieniem tego aktu wykonania zdjęcia dodatkowym zabiegiem poruszenia aparatem – pozwala to uzyskać swego rodzaju efekt „zamknięcia” w ramach tego aktu (w mandalach z 2013 r.), a jednocześnie przekroczenia go w obrazie transcendującym poza realność. Te obrazy – mandale, nawiązujące, nota bene, do jungowskiej koncepcji ich wizualnego odniesienia wobec jaźni autora prac – pozwalają Leśniakowi na zapis nie tylko zewnętrznego, z punktu widzenia operatora aparatu, obrazu rzeczywistości, ale także w swej „zapętlającej się” wizualizacji, służą jakby wejrzeniu w głąb tej rzeczywistości, zajrzenia za jej  „przesłonę”. Dochodzi przy tym tu (w obrazie) do swoistego przesunięcia przestrzennego, a tym samym – ujawnienia jakby spojrzenia stamtąd, jakby zza obrazu rzeczywistości spoglądało na nas odbiorców uważne oko? Czyje?

Czy to my – obserwatorzy – odbieramy przez obiektyw tę rzeczywistość, która tam jest, czy raczej to ona daje się nam zobaczyć i jednocześnie przygląda się nam? Patrzy na nas „stamtąd”, pytająco?  Co  może zgadzać się z  fenomenologiczną  intuicją  E.  Pontremoliego  ( por. „Nadmiar widzialnego. Fotogeniczna interpretacja fotogeniczności”) na temat fotogenii – jako właśnie „…naturalnej mocy wskazywania rzeczy widzialnych naszemu wzrokowi…”, tej widzialności, która prze ku ukazaniu się nam. Mentalno – emocjonalny gest fotografa (intencja twórcza) sprawdza się w trakcie aktu fotografowania, tj. w  procesie uzgadniania ekwiwalentnych intencji z zabiegami technicznymi – w koncepcji  realizacji obrazu,  kończącego ten proces i oddającego artystyczne zamiary jego autora. Właśnie dlatego mandale Janusza Leśniaka – syntetyzujące obraz cienia, wpisanego w jakby „spoglądającą” ku nam przestrzeń – są tak intrygujące, bo pokazują moment, który dzieje się równocześnie tam,  gdzie sfera cienia (złudy) łączy się z jej wzmocnieniem w odbiciu wyobrażonej przestrzeni.  Jest to tak, jakby była to jej projekcja stamtąd; to tak jakby autor pokazywał nie tylko to co jest tu i teraz ale także to co może być, albo będzie. W pracach tych osiągnął on bowiem istotną spójność wewnętrznego psychicznego nastawienia z intencją przekroczenia tej rzeczywistości i wyjścia ku nieznanemu; to sugerują  te mandale – obrazowe wizualizacje, oddające złożone relacje między autorem i tworzywem jego twórczości.

Andrzej Saj

Wystawa otwarta od 13 września do 19 października.

wstęp wolny
informacje: tel. 12 644 02 66 wew. 25
pok. 202, bud. A

zobacz również…

http://www.youtube.com/watch?v=sTSm8ARzSwI

 

logo artinfo       logo artluk       logo fk       logo format       logo obieg       logo swiat obrazu       logo zpaf

Sobota, 04.10.2014